Kategoria : dalej
Cola, Sprite i Fanta w wersji kubańskiej
Good Morning Wietnam!!!
Pływanie z delfinami
Pepe ma 14 lat, Danny 7. Są delfinami z Kuby i mieszkają w zatoce przy hotelu Half Moon. Od otwartego morza dzieli je tylko skok przez niewysoki plot albo kamienny falochron. A skoro tego nie robia znaczy że sa tu szczęsliwe – mowia ich trenerzy. Najlepsze jest to, że Pepe i Danny uwielbiają towarzystwo. Mozna z nimi pływac, pogłaskać (mają zadziwiajaco gladką i delikatną skórę) a nawet dać buziaka w celujacy w nasza twarz delfini nos.
Na przywitanie wyciagają płetwe. A potem kręcac pirueta w wodzie zapraszaja do tańca. I spiewają w swoim delfinim jezyku.
A najlepsze jest pływanie za delfinami. Trzeba nieruchomo zastygnać w wodzie z wyciagnietymi na boki rękami. Na znak trenera delfiny podpływają od tyłu płetwami celując w moje otwarte dlonie. Gdy tylko zaciskam uscisk starują kręcac w wodzie kółka. Piana tryska na wszystkie strony, twarz sie cieszy w uśmiechu i moza sie napic morza wody przy okazji. Ależ fajne te delfiny!!!!
Śniadanie przy plaży i wspinanie się na wodospad na lunch
Morza szum, złota plaża, słonce pali… przy takim sniadaniu mozna spedzic pol dnia :)
A jak juz sie czlowiek od sniadania odklei… pora na wdrapanie sie na wodospad na Dunn’s River. Prosto z piaszczystej plazy, w gore wodospadu.
Zimna woda jak znalazl w tym karaibakim upale. Slisko jak diabli, w przerwach kapiel w oczkach wodnych. Zabawa przednia !!!
Welcome to Jamaica :)
Jamajka na początek – Half Moon
Dolecialam w nocy. Więc efekt WOW musial poczekac do rana. Kierowca zawiozl mnie z lotniska w Montego Bay do pograzonego we snie Half Moon Resort. Jego nazwa wziela sie od przypominajacej polowke ksiezyca plazy przy ktorej lezy. Rano plaza pokazala sie w calej okazalosci.
Warto bylo leciec te 11 godzin… Chociaz Masazystka w Spa nie mogla sie nadziwic jakie mam napiete miesnie. Gdzies jednak to skrecanie sie na fotelu zostawilo slad. Niech zyje klasa ekonomy ;)
Na Jamajkę z Nowego Jorku… przez Warszawę
Blizej byloby leciec bezposrednio z NY. Tylko 2-3 godziny. Tymczasem przelecialam Atlantyk (9 godz) i wrocilam do Warszawy na chwile. Wystarczajaco dluga by sie przepakowac, wstawic pranie i pozalatwiac kilka najpilniejszych spraw. I wrocilam nad Atlantyk. Przez Frankfurt skad na Jamajke jest niemal 11 godzin lotu.. I polecialam Condorem na wyspe reagge. Na 4 dni. Bez sensu? A wy byscie nie polecieli? Sens znajde na miejscu ;)
Wielki Gatsby – premiera w NY – polecam!!!
W Polsce do kin wchodzi 17 maja, w USA juz dziś. Widziałam i ogromnie polecam. Siedząc w kinie przy pełnej żółtych taksówek Lexington Avenue przeniosłam się do Nowego Jorku z lat 20-ych. W czasy pierwszych automobili, mody rodem z kabaretu, gdy Miasto było jeszcze w budowie – pomiędzy Manhattanem, a pełną pysznych posiadłości oazą dla bogatych na Long Island ziała wielka, szara pustka. 3D sprawdza sie jak znalazl, chociaż szczesliwie mało w Wielkim G. trójwymiarowych trikow. A sceny szalonych imprez pełnych piór, confetti i wirujących w trojwymiarze tancerzy – wybitne. Widz znajduje sie w środku szaleństwa – tylko mały krok dzieli nas od zatańczenia fokstrota czy wskoczenia do fontanny. A Di Caprio – wybitny. Niezależnie już od 3D. Polecam!!!
Wiosna w Central Parku
Najlepsze burgery w NY
Każdy swoje burgerowe typy ma. Ale jedno jest absolutnie pewne. Po te najlepsze burgery ZAWSZE trzeba ustawic sie w kolejce. I zanim zanurzy sie zęby w soczystym kotlecie, odstac swoje przelykajac ślinke. Chociazby do pierwszego z sieck Shake & Shack skrytego w Madison Square Park (albo do kazdego innego w roznych punktach miasta). Otwiera sie o 11-ej. I juz na metalowych krzeselkach pod drzewami siedza pierwsi glodni. Zerkaja ukradkiem czy nie ustawia sie kolejka. O 11.15 ogonek siega juz pierwszego drzewa. 20 minut czekania na zlozenie zamowienia. Kwadrans pozniej kolejka zakreci za drugie drzewo. Do odstania zostaje niemal godzina.
A czekac warto. Shake & Shack burgery z 100% swiezo mielonego Angusa (pojedynczy 4.20, podwojny 7,20 dol) Z serem. Dwoma plastrami pomidora, i mieciutką bulką. Niezwykle soczyste. Kto sie wgryzie w nie nieumiejetnie temu sok z lekko zbitego miesa pocieknie az do lokci. Mniam. A szejki to osobna historia…